Wśród linuksiarzy jest masa nie-naszych kolegów i dlatego jedyna słuszna dystrybucja NIE MA SENSU.
Niby dlaczego ? Wszyscy developerzy i programiści skupiliby się nad jednym, konkretnym projektem i byłoby w końcu jakieś dopracowane distro
Linux w ogóle by się nie wybił, bo od początku byłby krótko trzymany przez purystów. Źle pojęta wolność dotyczyłaby takiego jedynego słusznego systemu.
Tak średnio bym powiedział, im mniej opcji do wyboru, tym prościej podjąć jakąkolwiek decyzję, także opcja jednego, ale dopracowanego distra, które mogłoby konkurować z komercyjnymi systemami byłby strzałem w dziesiątkę
Mamy forki - mamy wolność używania niewolnego oprogramowania jak chcemy, bez babrania się z tym, że w kernelu są bloby i trzeba wywalić, a firmware non-free zepchnąć w odmęty nieoficjalu.
Forki to tylko nie potrzebna nikomu fragmentacja, dobrze że jądra linuxa nie forkują, bo wtedy to byłby niezły burdel, Poza tym jedno distro nie wyklucza używania oprogramowania non-free
Dystrybucji jest pierdyliard, ale czy możemy nie patrzeć na każde distro jako na osobny system?
Nie, bo składają się z narzędzi GNU i bibliotek GTK lub Qt + jądro linuxa, jak wspomniałem wcześniej 'to samo gówienko inaczej opakowane'
Czy możemy nie patrzeć na każdego Rahima, ucznia technikum informatycznego, jako na przydatnego dla większego distra, bo Rahim zainstalował Archa i go udostępnia? Czy możemy spojrzeć na to, czego sami tak naprawdę używamy? No i czy możemy spojrzeć na specjalistyczne distra jak np. Tails albo Qubes?
Powiem Ci tak: Wersji windowsa 7 było 6, ale to nadal był jeden system, dlaczego nie można zrobić czegoś podobnego (ale nie tego samego) z systemem opartym na jądrze linuxa ?
W jednym super-kraju nie będzie równości, bo najbardziej wpływowy region będzie miał łatwiej żerować na reszcie.
Debian najlepszym przykładem tego co napisałeś
Tak samo z dystrybucją, gdzie ustalona rada januszy przez 10 lat rozważałaby wprowadzenie Xfce.
Zobaczmy na jad, jakim pluje się w Canonical i okazyjnie RedHat. Skąd Linux wziąłby pieniądze na rozwój
I to jest ta patologia światka linuxowego, firmy są be bo są korpo, a każde korpo chce nas zniewolić hur dur. Gdyby programiści z projektu GNU razem z Linusem Torvaldsem razem stworzyli firmę (lub organizację) skupiającą wszystkie projekty wolnego oprogramowania zuzamen do kupy, to wyszłoby z tego coś sensownego
Problem zbyt wielu dystrybucji i dawania o to uwagi wydaje mi się być po prostu efektem paradoksu wyboru, gdzie ucieczką jest "albo żadne, bo zbyt dużo".
A powinno być 'Albo jedno, albo wcale'
A Windows przez lata pozbywał się konkurencji i wbijał ludziom do głowy, że Windows to jedyny system operacyjny. Nie zadziałał cudowny jeden system, a zwykły marketing i nieuczciwa konkurencja.
Teraz mi powiedz, dlaczego ludzie od linuxa (ogólnie od open source) nie zrobili tego samego ?
1. Opisałem przypadki, jakie się zdarzają w prawdziwym świecie, przez które jedno słuszne distro nie powstanie, albo oznaczałoby skupienie wokół siebie i tak niewiele większej grupki, niż to jest teraz przy Debianie. I jakie miałoby być dopracowane distro? Bo chyba nie rolling, w którym nic się nie psuje, bo tego to nawet Windows nie potrafi. Dużo problemów linuxa wynika z braku wsparcia niektórych firm. Rozwiązaniem tego nie byłoby dopracowywanie na siłę jednego distra, a lepszy marketing i mniej dzbanów mądrzących się co jest fajne, a co nie.
2. Na tym polega paradoks wyboru, że większy wybór utrudnia wybór. Linux bez wolności wyboru i dopasowania pod siebie elementów (no chyba że jedyne słuszne distro to będzie gentoo albo LFS) straciłby ważne element swojej konkurencyjności.
3. Forki to niepotrzebna fragmentacja? Czyli GNOME2 powinno umrzeć... ok. O tym, że Debian stawia jako czystość używanie wolnego oprogramowania wyłącznie też nie wiemy, to spoko, jakby fork, który daje realne wsparcie dla takiego zmienionego systemu nie istniał. Mogłyby tak projekty sobie umierać, a otwarte źródła byłyby tylko dla bezpieczeństwa. Forki są potrzebne, tak samo jak potrzebne są lekarstwa. To, że masa lekarstw jest wątpliwa, nie oznaczałoby, że mamy w ogóle olać sens leczenia się. Tak samo przy forkach wystarczy korzystać z tego, co jest i domyślić się, że twórca śmieciowego forka prawdopodobnie lepiej nie potrafi.
4. "Nie, bo składają się z narzędzi GNU i bibliotek GTK lub Qt + jądro linuxa, jak wspomniałem wcześniej 'to samo gówienko inaczej opakowane'" - czyli nie powinny być uznawane za osobne systemy; o to właśnie mi chodziło. No i daj przykład tego gówienka.
5. Windows w swoich edycjach ma cięcia funkcji. Sam system jest ten sam. Może starter tylko był wyraźnie inny. Połowa tego wątku to moje pisanie o tym, dlaczego się nie da zrobić jednego słusznego distra, a raczej dlaczego by się takie zrobiło, ale było ono śmieciem dla stulejarzy i Stallmana.
6. Torvalds nie jest w pełni za wolnym oprogramowaniem, a raczej za otwartym. No i jak chcesz, żeby ludzie od wolnego oprogramowania mieli dużo do gadania, to witaj w świecie, gdzie instalując cokolwiek non-free oficjalne forum każe Ci spieprzać na Windowsa. Mówienie, że mogliby tacy nie być, to już zaklinanie rzeczywistości.
7. "Jedno albo wcale" to to samo, co "[...]albo żadne, bo za dużo". "Jedno albo żadne, bo za dużo".
8. "Teraz mi powiedz, dlaczego ludzie od linuxa (ogólnie od open source) nie zrobili tego samego?"
Za co?