..to po kolei.
Wczoraj podczas zamykania systemu (Ubuntu 18.04) długo "mieliło" mi dyskiem, a że nie mogłem sobie pozwolić na czekanie, to system zamknąłem z przycisku Power.
Dziś (23.12.2019r.) w godzinach wczesno-rannych i po uruchomieniu laptopa system wstał bez problemu, jednak..
..i od tej chwili nastąpiła dla mnie zupełnie niezrozumiała, a już na pewno niepojęta sytuacja, bo po włączeniu Bluetooth, a chciałem coś odsłuchać przez słuchawki, usłyszałem w nich techniczny, podobny do tłumacza filmów ciąg przekazywanych informacji (po Polsku) o tym, na co w danym momencie najeżdżam myszką.
I nie ważne, czy otwierałem którąś z przeglądarek i jakąkolwiek ze stron w internecie, czy jakiś zapisany na dysku plik - "Ivo" z mozołem i natręctwem godnym osła przekazywał w formie audio wszystkie dane techniczne.
Absolutnie nie skutkowało dwukrotne reboot-owanie systemu, nie pomagała aktualizacja, czyszczenie i próba naprawiania "uszkodzonych" plików - problem pozostawał.
Ja nagrałem smartfonem te przekazywane po Bluetooth audio-dane, ale nie wiem jak je tu udostępnić, aby Was z nimi zapoznać.
W pierwszym wpisie informowałem Was, ze miałem dwukrotną próbę parowania nieuprawnionych urządzeń po Bluetooth z moim laptopem i podejrzewać tylko mogę, że ktoś jednak dokonał tego parowania i być może nawet nadpisał mi jakieś pliki systemowe własnymi (hakerskimi) aby móc "czesać" moje dane.
Ostrożnym trzeba być ! i ja nie znajdując rozwiązania tego problemu, zmieniłem system na inny.
Powyższa sytuacja skłania mnie do zbudowania następującego wniosku - wszystkie zabezpieczania systemu typu; firewall-e, logowania z bardzo złożonym i trudnym dla brutal-force hasłem, a nawet szyfrowanie dysków.. na nic się w Linuksie mają, gdy furtką dostępu do danych może okazać się np. Bluetooth, który nie posiada stosownych zabezpieczeń, oraz działa z uprawnieniami dostępowymi Użytkownika.
Czyli sparuj, albo odrzuć.