Linux, Arch, inne dystra i stosunek do nich...
- to podobnie jak z rozwojem motoryzacji...
W latach PRLu, gdy już ktoś "zdobył" ten upragniony pojazd, z wiadomych powodów, to czy tego chciał, czy lubił, czy nie to i tak musiał poznać samochód "od podszewki" i zmuszony był grzebać w jego "bebechach".
W miarę rozwoju i nasycenia rynku samochodami użytkownicy "wyspecjalizowali" się na hobbystów-grzebaczy, dla których, czy samochód jest sprawny, czy nie, grzebanie w samochodzie jest celem samym w sobie.
Inni, zaczęli postrzegać samochód, jako narzędzie do ew. generowania swoich dochodów i po prostu tak się wyspecjalizowali, że z "grzebaniem" nie mają problemów, ale celem ich są nie same "bebechy", a przygotowanie ich, by wygenerować dochody dla siebie.
Obie te grupy mają pojęcie o samochodach, ich konstrukcji i użytkowaniu.
I w końcu, jest jeszcze trzecia grupa. To użytkownicy samochodów. Tych zupełnie nie interesują kwestie techniczne i konstrukcyjne. Oni wykorzystują samochody tylko, jako narzędzia do osiągnięcia innych, własnych celów.
Wracając do meritum, Arch jest systemem dla "grzebaczy", których nie interesuje nic innego, jak działający sprawnie system. Abstrachując od twórców, ci inni, oprócz aktualizowania, usprawniania, rekonfigurowania itd. itp. systemu nie tworzą nim nic konstruktywnego.
Druga grupa (do której raczej i ja się zaliczam), to tacy, którzy w mniejszym, lub większym stopniu zdobyli podstawy wiedzy o linuksie (czy innych OSach), ale jego dystrybucja, czy kierunek rozwoju jest im obojętna. Swoje umiejętności wykorzystują w komercyjnych celach.
No i oczywiście trzecia i zarazem największa grupa, to użytkownicy. Tym jest zupełnie obojętne, jaki rodzaj OSa, czy którą dystrybucję użytkowują. Najważniejsze, że im to "działa" i mogą spokojnie osiągnąć swoje cele, czy zrealizować to, co zamierzyli...
Ale to tak tylko, na marginesie...