Pasuje zarzucić kolejny temat, coby tutaj za nudno przypadkiem nie było. Bawiłem się ostatnio betą Minta 18.2, a i wzięła mnie nostalgia związana z LMDE2, więc taki temat przyszedł mi do głowy. Jak wiemy, Mint jest popularny i często polecany jako "Ubuntu zrobione dobrze". Zbiera prawie zawsze pochwały i wysokie noty, a i wiele osób decyduje się go wybrać jako swój daily driver, mimo że znają obsługę nawet tych bardziej zaawansowanych dystrybucji. Czasem zdarzy się też jakiś człowiek szczęśliwy ze swoim LMDE, które bardzo konkretnie dopala Debiana.
Co sądzicie o tej dystrybucji? Zasługuje na swoje wychwalanie czy może jest przereklamowanym bublem? Jeżeli korzystaliście z niego, to dlaczego zmieniliście distro?
Dla mnie Mint był moim drugim "poważnym" distrem, więc mam z nim raczej miłe wspomnienia. Pokazał mi, że na Linuxie wszystko może łatwo działać, że może być ładnie (chociaż to pokazała mi już wtedy Fedorka z GNOME3), że można przenieść nawyki z Windowsa na nowy system. Również wtedy byłem bardzo czuły na "wyszlifowanie systemu", czyli graficzne narzędzia, prezencję, jakąś estetykę wszystkich elementów, ładny ekran logowania, etc. Mint mi to dawał i spodobał się tak bardzo, że wywaliłem Windę i wsadziłem go jako jedyny system. Przyjemnie się również czytało pozytywne artykuły o nim, dzięki którym wiedziałem, że wybrałem odpowiednie distro.
Później nadszedł sezon zabaw, początkowo w VirtualBoxie. Odpaliłem na nim większość popularnych dystrybucji, m.in. Manjaro, które spodobało mi się. Po testach uznałem, że wgram sobie albo Manjaro, albo Mageię. Manjaro w ogóle się nie odpalało, a Mageia w czymś mi nie pasowała, więc uznałem, że tylko Mint powinien u mnie gościć. Ubuntu wtedy unikałem jak ognia, bo się naczytałem bzdur. Jeżeli potrzebujesz przyjazności porównywalnej z Windą czy MacOS, to Mint chyba wypada najlepiej i dlatego wtedy wydawał mi się jedyną słuszną opcją. Próbowałem z ciekawości jeszcze LMDE2, ale było jakieś mniej przyjazne i uznałem, że dobry system, ale jednak Mint lepszy.
Mogłoby się zdawać, że Mint będzie u mnie ciągle głównym systemem, ale coś poszło nie tak - wyszła wersja 17.3. W obliczu miernej 18stki starsza wersja wypadła bardzo dobrze, ale początkowo 17.3 było dla mnie bardzo problematyczne. Włączało się wolniej, a wgranie sterowników do grafiki sprawiało, że system po prostu się sypał. Wtedy się zraziłem i przeniosłem na Xubuntu, które okazało się świetne.
W końcu powróciłem do LMDE, ale coś mi w nim nie pasowało, a i aktualizacja Cinnamona raz popsuła mi wszystko. Zacząłem wtedy też sceptycznie patrzeć na politykę aktualizacji Minta, gdzie niektóre aktualizacje są uznawane za potencjalnie niebezpieczne, a nawet w Debianie było normą. Wydała mi się przesadą.
Gdy wyszła 18 i 18.1 musiałem ją sprawdzić i nawet zainstalowałem zarówno na lapku, jak i na stacjonarce. Na stacjonarce system czasami nie chciał się usypiać i długo wyłączał, więc wsadziłem coś innego. Na lapku byłem nawet zadowolony i wszystko działało nieźle, aż pewnego razu zacząłem mieć problemy z gubiącą się siecią i webowym Telegramem, który blokował system na amen. Mint MATE przy Ubuntu MATE wypadło kiepsko i wróciłem do tego drugiego.
Ostatecznie od Minta odsunęły mnie po prostu błędy, a nie FUD, jaki znaleźć można w sieci. Mint powinien być systemem, z którym nie trzeba walczyć, a takim niestety przestał być. Mimo wszystko, sądzę, że Mint jest niemalże objawieniem. Na pewno jest dobrym systemem biurkowym, ładnie skrojonym dla upierdliwego użytkownika i na pewno wielu przekonuje do przejścia na Linuxa. Zwykłą przeróbką Ubuntu nie jest, bo może korzysta z jego repo, ale daje naprawdę wiele swoich rozwiązań i udało mu się nawet mieć własne problemy, których Ubuntu nie ma... sukces, nie?
LMDE za to jest świetną opcją dla fanów Debiana, którzy chcą mieć bardzo stabilny i szybki system, ale z nowszym środowiskiem graficznym i dodatkowymi narzędziami. Czekam na LMDE3 i to, co twórcy zdecydują się z nim zrobić.