Cześć,
Po jakimś czasie powróciłem do mojego prywatnego komputera i postanowiłem, że spróbuję rozwiązać problem jaki mnie spotkał.
Komputer jak w temacie, dysk HDD 1TB na którym miałem przez jakiś czas Wind 10 i Linux'a (Fedora). Dokupiłem dwa dyski
mSATA SSD Samsung EVO 850 250GB z zamysłem spięcia ich w
RAID0 i wtedy zaczęły się problemy.
Najpierw nie byłem w stanie zainstalować, żadnego Linuxa (nie startowała instalacja) co udało mi się rozwiązać dopiero gdy zrobiłem
liveUSB programem
Lili USB Creator ustawiając
persistence na wartość niezerową (dałem 4GB ale z zerową nie startowała w ogóle)
Gdy już się udało stwierdziłem, że jednak chcę mieć każdy system na oddzielnym dysku. Instalacja poszła gładko (dla
Ubuntu 16.04:
/boot i
/root na SSD a
/swap i
/home na HDD) i tutaj przyjemności się skończyły bo okazało się, że komputer się nie wyłącza.
Sam Windows wyłącza się normalnie.
Gdy doinstaluje się Ubuntu - wyłączam komputer, system się wyłącza ale
"zostaje prąd" na płycie głównej, żadna kontrolka (procesor, capslock itp) się nie świeci, tylko przycisk zasilania i wentylator zaczyna pracować coraz szybciej. Trzeba wyciągnąć baterię albo wyłączyć przytrzymując przycisk zasilania.
W logu można wyczytać przy wszystkich procesach zielone
[OK] a na końcu czas trwania sesji i coś w stylu
"reboot: Power down" i tak już zostaje
Na początku ta sytuacja dotyczyła tylko Linuxa (chociaż 4 razy w przeciągu 10 miesięcy wyłączył się normalnie) a później to samo zaczęło dziać się z Windowsem ale w sposób losowy (raz się wyłączył a raz nie)
Kończąc, jeszcze dwie informacje
- żaden Linux odpalony live nie wyłącza komputera
- od tego czasu godzina w BIOS i Windowsie jest 2h do tyłu, na Linuxie jest ok
Będę wdzięczny za każdą pomoc bo jest to bardzo uciążliwa sytuacja :(
Pozdr,
Dawid