Dyrektor zarządzający Linux Foundation, Jim Zemlin, właśnie zadeklarował, iż 2017 jest "rokiem Linuxa na desktopie". A zrobił to... korzystając z MacOS.
https://www.youtube.com/watch?v=3f8FPnAsIJ4Co o tym sądzicie?
Dla mnie jest to przykre, bo odbiera Linuxowi wiarygodności i dla szerszego grona Linux się lekko ośmiesza. Ogólnie wielu ludzi, którzy jakoś głoszą Linuxa, to osoby, które wypadają idiotycznie i często po prostu od niego odstraszają. Wiele świetnych osób ginie w zalewie ludzi, którzy albo pusto reklamują Linuxa, albo robią z niego na siłę system dla wybrańców. Nawet z mojej perspektywy, użytkownika Linuxa na praktycznie wyłączność, Linux wypadłby kiepsko, gdybym analizował same informacje o nim, a nie to, co czuję, korzystając z niego.
Linux potrzebuje naprawdę konkretnych osobowości, które będą za nim stały, bo trzeba go uatrakcyjnić w oczach masy. Ktoś powie, że masa może się iść kochać, bo LINUX HURR NISZOWY DURR. Niech idą sobie na BSD. Ja, użytkownik Linuxa, mam nadzieję, że ten będzie rosnąć w siłę, do czego potrzebna jest mu popularność i mniej śmieszny obraz w oczach "przechodniów".
Ubuntu (i inne distra) w sklepie Windows. Wie każdy, kto czyta jakieś portale w tej tematyce... I co? Bo dla mnie to samo przez siebie nie mówi niestety. Że popularność tym zyska? Tia, jako dodatek do "działającego" systemu.