informację o Astrze i moje późniejsze rozważania na ten temat dotyczą nie aspektów technicznych i możliwości akurat tego systemu, a bardziej dywaguję na temat takiej koncepcji:
- ogólnodostępny system, kontrolowany przez daną grupę społeczną !
Tato, każdy system (dowolny niemal) jest "kontrolowany przez daną grupę społeczną". Astra natomiast zdaje się być kontrolowana (lub może być kontrolowana) przez rząd/służby jednego kraju, co trudno nazwać "grupą społeczną". W przeciwieństwie jednak do każdego niemalże OSa, a już na pewno tych, które są "pure", tych, które są instalowane na "pure" sprzęcie, w przypadku Astra
nikt z nas nie ma pojęcia co ten system robi.
Fakt, że jest oparty o paczki Debiana nie tworzy go bezpiecznym dla użytkownika. Zwłaszcza, że zawiera sporo zamkniętego kodu, o którym raczej niewiele jesteśmy w stanie powiedzieć.
I tu nadchodzi główna refleksja: o ile systemy otwartoźródłowe możemy przeglądać, możemy dowiedzieć się co robią poszczególne jego elementy, tak w przypadku dowolnego systemu - nawet częściowo - zamkniętego, powiedzieć na ten temat nie możemy nic. Możemy jedynie cokolwiek wiedzieć, gdy już zainstalujemy taki system i zaczniemy go monitorować.
Zwróć uwagę, że Astra nawet nie tłumaczy dokładnie przeznaczenia zamkniętego oprogramowania. Jest ono instalowane, czy tego chcesz, czy nie i nie wiesz czemu ono służy.
Jeśli na to nałoży się "system bezpieczeństwa" gwarantowany przez służby specjalne rządu, to... to taki system nie jest dla mnie "bezpieczny".
I tu dochodzimy do pewnego sedna. Otóż co to znaczy: "bezpieczny" system. Na to pytanie może być odpowiedzi bez liku. Dla mnie systemem takim nigdy nie będzie system, który jest tworzony pod - choćby częściowymi - auspicjami służb specjalnych.
Można żyć w iluzji, że służby takie służą ochronie obywateli. Można mieć też inną refleksję, że służą one określonej grupie polityków w określonym czasie. Po co? Dla polityki, dla walki z wrogiem, którym wcale nie musi i często nie jest "terrorysta", a częściej tzw. wróg polityczny. Czasy, gdy państwo służyło swoim obywatelom dawno odeszły w niepamięć. Najczęściej służy wyłącznie politykom dla realizacji ich celów. Obojętnie jakich, ale zawsze jest to jakieś pożądane dobro: władza, pieniądz, wpływy, kontrola... Do wyboru i koloru. Dokonując wyboru raz na jakiś czas przestajesz mieć jakikolwiek wpływ na to co w państwie się dzieje. To jest wyłącznie iluzja lub jak kto woli propaganda tych, którzy potrzebują dla realizacji własnych, partykularnych celów poparcia "vox populi". Wówczas, gdy jest to im wygodne. Państwo nie realizuje swej roli, a zatem mam prawo sądzić, że coś co tworzy nie jest dla obywatela, ale dla owego państwa (czyt. służb, polityków itd.) wyłącznie i zostanie wykorzystane przeciwko dowolnemu obywatelowi wówczas, gdy będzie tak chciało. Ma wszelkie narzędzia, którymi może się posłużyć. Teraz dodawany jest jeszcze do nich system operacyjny.
Wychodzimy zatem z zupełnie odmiennych założeń i tego typu system jak Astra nigdy dla mnie nie będzie bezpieczny i to nawet wówczas, gdy obroni mój komputer przed domorosłym hakerem z klatki obok w zamian kontrolując i gromadząc z niego informacje dla celów, które wyłącznie przeciwko mnie mogą być wykorzystane.
I tu chyba jest różnica. O ile nie znam jeszcze osoby, która mogłaby stwierdzić, że gromadzone przez różne korporacje, którym oddaliśmy swoje życie (MS, Google itd. itp. - tego jest dużo więcej niż myślimy) te dane wykorzystała przeciwko komuś, tak znane są przypadki gromadzenia danych przez państwo (jego służby), które następnie wykorzystane zostają przeciwko niewygodnemu z jakiegoś powodu obywatelowi tego państwa. Ba, zdarzają się przypadki, że informacje gromadzone przez państwo, którego członkiem jest dany obywatel są przekazywane innemu państwu, które wykorzysta go przeciwko temu obywatelowi, choć on winien być przez to pierwsze chroniony. I przyczyną wykorzystania tych wiadomości nie są kwestie związane z zapewnieniem bezpieczeństwa. To nie prewencja przed atakami terrorystycznymi, przed groźbą spisku na jakąś osobę itd. itp. Często informacje te są wykorzystywane po prostu dla walki politycznej.
Jestem kompletnie przeciwny ingerencji państwa w dziedziny, od których winno się ono trzymać jak najdalej. Piszesz, że państwo musi mi, jako jego obywatelowi zapewnić cyberbezpieczeństwo. Ja zaś mówię - nie ma takiej możliwości. To ja mogę sobie zapewnić jako takie cyberbezpieczeństwo. Państwo winno zapewnić je swoim organom, wojsku itd. itp. Podobnie jak nie istnieje jeszcze żaden system, który może zapewnić jakiekolwiek bezpieczeństwo na jakimkolwiek innym poziomie, czy sferze. Masz prawo do życia. Państwo zapewnia Ci jego bezpieczeństwo? Na pewno nie. I nie tylko dlatego, że np. nie jest w stanie ochronić mnie przed wariatem, który po prostu postanowi sobie urządzić rzeź na ulicy, ale choćby i dlatego, że jest - przynajmniej to, w którym ja żyję - jednym z największych masowych morderców, przyczyniając się do śmierci kilkudziesięciu tysięcy swoich obywateli rocznie z uwagi na politykę, jaką sprawuje.
Dziękuję zatem za "bezpieczeństwo" systemu operacyjnego stworzonego pod auspicjami jakiegokolwiek państwa. Wolę mieć wybór. Używać tego co chcę i jak chcę. Niech państwo pozostawi mi wolność.
Także to co piszesz o ustawodawstwie, konstytucji, przepisach prawnych... Tato -
to nie my ustalamy ich ramy. Nigdy w życiu. Jedynymi przepisami prawnymi jakie sobie możesz ustalić (a i to jedynie w pewnym zakresie), to jakaś umowa, którą zawrzesz. Cała reszta nie jest kompletnie zależna od Ciebie, czy ogólnie od nas, obywateli. I ręczę Ci to również jako współtwórca niektórych przepisów, które w Polsce obowiązują, czy obowiązywały. Ba, śmiem twierdzić, że gdybym Ci uświadomił jakie przepisy są tworzone i jakie one mają dla Ciebie konsekwencje, to szybko stwierdziłbyś, że na tego typu normy zgody nie ma i być nie może. Nie fetyszyzujmy też przepisów prawnych, albowiem skutkiem ich totalnej nadprodukcji straciły one w większości jakiekolwiek znaczenie. Nastąpiła ich kompletna dewaluacja. Nie istnieje ani jeden prawnik, ani jeden obywatel, który znałby wszystkie normy, które dotyczą tylko jego aktywności, nie mówiąc już o całości prawa. Dodatkowo jest tych przepisów tyle, że specjalista z jednej dziedziny nie dogada się ze specjalistą drugiej.
Z dala zatem od tego, co państwo nam daje, czy gwarantuje, bowiem my jesteśmy dokonać zdecydowanie lepszych wyborów. Oczywiście jeśli jesteśmy świadomi. Jeśli nie - po trosze sami sobie jesteśmy winni, a po trosze... jest to wynik właśnie m.in. działalności państwa, któremu nasz brak świadomości jest po prostu wygodny.
PS: Niestety niemieckiego nie znam.