Witaj na Forum Linuxiarzy
Zanim zalogujesz się, by pisać na naszym forum, zapoznaj się z kilkoma zasadami savoir-vivre'u w dziale Administracja.
Wiadomości z problemami zamieszczone w wątku "Przywitaj się" oraz wszelkie reklamy na naszym forum będą usuwane.

Objawienie czy zwykła przeróbka Ubuntu? Co sądzimy o Mint'cie?

Zaczęty przez PomPom, Czerwiec 24, 2017, 11:21:25 AM

Poprzedni wątek - Następny wątek

PomPom

Pasuje zarzucić kolejny temat, coby tutaj za nudno przypadkiem nie było. Bawiłem się ostatnio betą Minta 18.2, a i wzięła mnie nostalgia związana z LMDE2, więc taki temat przyszedł mi do głowy. Jak wiemy, Mint jest popularny i często polecany jako "Ubuntu zrobione dobrze". Zbiera prawie zawsze pochwały i wysokie noty, a i wiele osób decyduje się go wybrać jako swój daily driver, mimo że znają obsługę nawet tych bardziej zaawansowanych dystrybucji. Czasem zdarzy się też jakiś człowiek szczęśliwy ze swoim LMDE, które bardzo konkretnie dopala Debiana.

Co sądzicie o tej dystrybucji? Zasługuje na swoje wychwalanie czy może jest przereklamowanym bublem? Jeżeli korzystaliście z niego, to dlaczego zmieniliście distro?

Dla mnie Mint był moim drugim "poważnym" distrem, więc mam z nim raczej miłe wspomnienia. Pokazał mi, że na Linuxie wszystko może łatwo działać, że może być ładnie (chociaż to pokazała mi już wtedy Fedorka z GNOME3), że można przenieść nawyki z Windowsa na nowy system. Również wtedy byłem bardzo czuły na "wyszlifowanie systemu", czyli graficzne narzędzia, prezencję, jakąś estetykę wszystkich elementów, ładny ekran logowania, etc. Mint mi to dawał i spodobał się tak bardzo, że wywaliłem Windę i wsadziłem go jako jedyny system. Przyjemnie się również czytało pozytywne artykuły o nim, dzięki którym wiedziałem, że wybrałem odpowiednie distro.
Później nadszedł sezon zabaw, początkowo w VirtualBoxie. Odpaliłem na nim większość popularnych dystrybucji, m.in. Manjaro, które spodobało mi się. Po testach uznałem, że wgram sobie albo Manjaro, albo Mageię. Manjaro w ogóle się nie odpalało, a Mageia w czymś mi nie pasowała, więc uznałem, że tylko Mint powinien u mnie gościć. Ubuntu wtedy unikałem jak ognia, bo się naczytałem bzdur. Jeżeli potrzebujesz przyjazności porównywalnej z Windą czy MacOS, to Mint chyba wypada najlepiej i dlatego wtedy wydawał mi się jedyną słuszną opcją. Próbowałem z ciekawości jeszcze LMDE2, ale było jakieś mniej przyjazne i uznałem, że dobry system, ale jednak Mint lepszy.
Mogłoby się zdawać, że Mint będzie u mnie ciągle głównym systemem, ale coś poszło nie tak - wyszła wersja 17.3. W obliczu miernej 18stki starsza wersja wypadła bardzo dobrze, ale początkowo 17.3 było dla mnie bardzo problematyczne. Włączało się wolniej, a wgranie sterowników do grafiki sprawiało, że system po prostu się sypał. Wtedy się zraziłem i przeniosłem na Xubuntu, które okazało się świetne.
W końcu powróciłem do LMDE, ale coś mi w nim nie pasowało, a i aktualizacja Cinnamona raz popsuła mi wszystko. Zacząłem wtedy też sceptycznie patrzeć na politykę aktualizacji Minta, gdzie niektóre aktualizacje są uznawane za potencjalnie niebezpieczne, a nawet w Debianie było normą. Wydała mi się przesadą.
Gdy wyszła 18 i 18.1 musiałem ją sprawdzić i nawet zainstalowałem zarówno na lapku, jak i na stacjonarce. Na stacjonarce system czasami nie chciał się usypiać i długo wyłączał, więc wsadziłem coś innego. Na lapku byłem nawet zadowolony i wszystko działało nieźle, aż pewnego razu zacząłem mieć problemy z gubiącą się siecią i webowym Telegramem, który blokował system na amen. Mint MATE przy Ubuntu MATE wypadło kiepsko i wróciłem do tego drugiego.

Ostatecznie od Minta odsunęły mnie po prostu błędy, a nie FUD, jaki znaleźć można w sieci. Mint powinien być systemem, z którym nie trzeba walczyć, a takim niestety przestał być. Mimo wszystko, sądzę, że Mint jest niemalże objawieniem. Na pewno jest dobrym systemem biurkowym, ładnie skrojonym dla upierdliwego użytkownika i na pewno wielu przekonuje do przejścia na Linuxa. Zwykłą przeróbką Ubuntu nie jest, bo może korzysta z jego repo, ale daje naprawdę wiele swoich rozwiązań i udało mu się nawet mieć własne problemy, których Ubuntu nie ma... sukces, nie?
LMDE za to jest świetną opcją dla fanów Debiana, którzy chcą mieć bardzo stabilny i szybki system, ale z nowszym środowiskiem graficznym i dodatkowymi narzędziami. Czekam na LMDE3 i to, co twórcy zdecydują się z nim zrobić.
myk byle jak jako tako

MSki

Linux Mint to żadne objawienie, nawet najnowsza wersja 18.2 Sonya potrafi nieprzyjemnie zaskoczyć...zwłaszcza nowicjuszy.
Bo skoro Mint bazuje na pakietach pisanych pod Ubuntu, to można się spodziewać różnych niespodzianek z którymi nie każdy sobie później poradzi. Czyli miało być tak pięknie, a wyszło mimu wielu starań nijako.
Irytujące w najnowszej wersji (sprawdziłem KDE z live) jest również to, że system (jak i w poprzednich wydaniach) "potrafi się zastanawiać", czy wykonać polecenie operatora. Takie krótkie zwiechy po prostu irytują i nie wynika to ze słabego sprzętu, a na pewno systemu.
Jak przeglądam, co oferuje system, to zwracam uwagę na to, czy odpala (nawet z live) flash playera, czy poprawnie odpala za pomocą odtwarzacza wideo wszystkie rodzaje plików multimedialnych, czy bezproblemowo instaluje skype i parę innych rzeczy mniej istotnych.
W przypadku Mint18.2 KDE odtwarzacz (system) dopiero dociąga z repo pozostałe pliki, które umożliwiają poprawne odtwarzanie wideo - czy tak powinno być ? Chyba nie, bo albo mamy na starcie zainstalowane wszystko co potrzeba, a czym szczyci się Mint, albo musimy o to zadbać sami. Może podczas instalacji na HDD/SSD system dociąga potrzebne programy, a tylko z live ma pewne kłopoty, ale inne distra ostatnio przeglądane z live były pozbawione tych irytujących fochów.
LMDE3 może być pozbawiony tych wad, gdyż bazuje bezpośrednio na Debianie, ale systemów bazujących na Debianie jest więcej i są moim zdaniem lepiej dopracowane i wyposażone już na starcie w potrzebne aplikacje ....choćby opisywany przez mnie na forum Neptune, a i najnowszej wersji Netruner,a również niewiele można w tym względzie zarzucić.
Moim zdaniem jeśli już coś z .deb na pokładzie, to tylko bezpośrednio od Debiana.....szybsze, stabilniejsze, a równie kolorowe i cieszące oko.

Ok, ale żeby nie uprawiać tu czarnowidztwa i robienia czarnego piaru najnowszemu Mintowi, zainstaluję system na dysku i dopiero wtedy wypowiem się, czy nowy numerek (18.2) to krok naprzód, czy jednak dreptanie w miejscu ;-)

MSki

Zainstalowałem tym razem system ze środowiskiem KDE, posiadający wersję Plazmy 5.8.7 bo i ciekawość i sprzęt pozwala;
Intel(R)Core i5-2520M i 7,7GiB RAMu (dwie kości) w użyciu, graf. zintegrowana Intel HD X3000

Czyli drugi "rzut oka" na najnowszą wersję Mint18.2  ;-)
I zdaję sobie sprawę z tego, że ta ocena może nie być miarodajna, gdyż system jeszcze nie okrzepł na tyle, aby zostać pozbawiony pewnych błędów, które to błędy na pewno zostaną poprawione z uwagi na długi okres wsparcia...aż do kwietnia 2021 roku !

Instalacja przebiegła bez najmniejszych problemów, można samemu podzielić dysk na partycje, lub system wykona tę operację za nas.
Dodatkowym plusem jest to, co nie we wszystkich distrach ma miejsce, że już na etapie instalacji można odznaczyć, aby dysk HDD i folder "home" były zaszyfrowane....zawsze wykorzystuję tą opcję, o ile jest dostępna.
Zapamiętałem, że poprzednie wydania Mint-a dociągały podczas instalacji niezbędne składniki programów, tak jest i tym razem, trzeba tylko podczas instalacji odznaczyć tą opcję, a odtwarzacz wideo, wi-fi i inne komponenty systemu nie będą robiły fochów jak przy przeglądaniu distra z live.
Tylko litości....po co jest instalowany Dragon Player, skoro jest VLC ?
Ja na dokładkę zainstalowałem Mpv, bo uważam, że to lekki i wszystko odtwarzający program do plików audio i wideo.

Tak na marginesie, bo mowa o VLC....wiem że ten program wchodzi w skład innych instalowanych i wynika to z zależności, a aby usunąć go, trzeba bardzo uważać co się usuwa aby nie popsuć systemu....nie lubię jak mnie ktoś uszczęśliwia na siłę.
Kolejny zgrzyt to Synaptic i jakiś kontener z programami rodem z Ubuntu, czyli "Menadżer oprogramowania"....albo jedno, albo drugie, bo gdzieś kiedyś przeczytałem, że najlepiej korzystać z jednego typu instalatora programów, a przecież jest jeszcze do dyspozycji Terminal !
Ale jest jak jest i ja na dodatek zainstalowałem program o nazwie "Muon", to taki zarządca pakietów, o którym kiedyś słyszałem, ale jeszcze nie widziałem go w działaniu. Czyli możliwości (graficznych programów) instalowania pakietów jest wiele, ale jeśli już, to należy korzystać tylko z dwóch - Terminal, lub któryś z powyżej wymienionych....aby uniknąć błędów podczas instalacji potrzebnego oprogramowania.
Mnie się podczas tej zabawy tak ładnie popsuł Synaptic, że nie potrafił naprawić uszkodzonych pakietów, a co za tym idzie, nie instalował kolejnych żądanych programów.
Na "osłodę", chyba do porannej kawy....po uruchomieniu systemu i po zalogowaniu do etapu wstania X-ów ten "świerzak" znów doprasza się hasła do Wi-Fi  ;-(   przecież wczoraj podałem i myślałem, że zapamięta...oj nieładnie miętóweczko, nieładnie.
Nie wiem jaką rolę w systemie, a raczej w środowisku KDE pełni pakiet Kwallet menager z którym wczoraj "walczyłem" próbując wpisać każde z przydzielonych przeze mnie dla systemu haseł, ale na żadne nie reagował otwarciem.
Conky jest w Synapticu, ale mimo instalacji, mnie nie udało się uruchomić tego programu.

Czy dużo tego dziegciu ? - no trochę się uzbierało.
Nie mogę pełnej winy zarzucić systemowi, bo skoro jestem newbie linuksowym, to mogą te błędy wynikać z braku mojej znajomości w operowaniu systemem. Ale przecież Linux Mint jest przeznaczony dla takich jak ja....niezbyt kumatych.
Pozytywy są, a i owszem, to głównie szybkość systemu, bo nawet z dość "ciężkim" środowiskiem i po zainstalowaniu na HDD działa bez chwil "zastanawiania się", czy otworzyć żądany program.

Ja wracam do Manjaro....no chyba, że mnie czymś pozytywnym zaskoczy Antergos, którego zamierzam zainstalować w pierwszej kolejności na dysku.

christo

Cytatpo uruchomieniu systemu i po zalogowaniu do etapu wstania X-ów ten "świerzak" znów doprasza się hasła do Wi-Fi  ;-(   przecież wczoraj podałem i myślałem, że zapamięta...oj nieładnie miętóweczko, nieładnie.
no nie do końca w menadżerze wifi jest możliwość wyboru aby na stałe pamiętał hasło albo na sesję , na poczatek wyłączyłem od razu Kwallet menager , został chyba zapozyczony z debiana ( nie jestem pewny ) , zrobiłem go jako drugi system obok 17.3 kde , przejoł prawidłowo wszystkie ustawinia z 17.3 ( kopia folderu /home pod inna nazwą usera ) /home na osobnej partycji wyłączenie akonadi ( nie uzywam ) i system bardzo ładnie ozywa jeszcze  tylko kwestja przestawienia sie na plasme ale to inna bajka .Ogólnie badzo pozytywne zmiany :zamyka się szybko nie wisi jak debian i szybszy niż ubu.Mam go jako 18.2 cinnamon ( po aktualizacji z 17.3 ) oraz 18.2 KDE , jeśli chodzi o cinnamona mój qmpel z innego forum miał z nim problemy ja ich nie doświadczam , może wszystko przede mną ? ;)
Pozdrawiam
ps.Maniaro i archy jakos mi całkowicie nie pasuja , wyszła nowa fedora może coś ciekawego ?Kolega pisał o LMDE2 moim zdaniem za bardzo debianowy powiela większość skuch z debiana.

Zobacz najnowsze wiadomości na forum